Szaro

Deszcz maluje na ciemno chodniki
Umysły zabiera, już nie myślą o nikim
Ocierają na przystanku mokre parasole
A ja w tym wszystkim stoję, wyczuwam ich nastroje

Wsiadam do tramwaju wciśnieta w odór potu
Wilgoć obnaża jakość materiału z zeszłego roku
I choć wyjście z sytuacji oddalone o kilka kroków
Zostaję, bo nie chcę do domu wracać po zmroku

Patrzę przez mokre okno a tam nadal szaro
Przemoknięte do cna włosy, padłam kropli ofiarą
Niektóre tygodnie energię niepotrzebnie palą
Jednak jutro w świat wyruszę z nową wiarą

Dodaj komentarz