Tratwa

Nie idealizuje Cię przecież wiem,
że nie ma ideałów
i choćbym chciała zrozumieć w dzień,
to wolę uczyć się pomału
Nie staram się choć powinnam, bo
umysł tworzy labirynt kanałów,
którymi czasem jak w bagnie brnę,
czasami nie ma ratunkowych szalup

Kiedy oddycham rozumiem, że
czas dostrzec drugą stronę drogi
Tam drzewa dadzą mi swój cień
pod nimi odpoczynek błogi

Nie muszę patrzeć na Ciebie wciąż
by wiedzieć jak wyglądasz
Twej dłoni w mojej dłoni czuć
by świadomość mieć dokąd świat zdąża
Nie musisz ciągle obok stać
żeby otulał mnie Twój zapach
statek by płynąć w blasku oczu?
daj barkę mi, wystarczy tratwa

Życie płynęło bez tuszu już
choć brakło tego elementu
po ścieżce złożonej z kolorowych scen
kręconych wśród ciągłych zakrętów

Lecz gdzie był sens?

Każde z nas układankę złożyć ma
chce dopasować brakujący fregment
bez którego obraz, co prawda widać już,
jednak bez niego, istnienie mało warte

Nie pomogę Ci zrozumieć tego,
co stało się zwykłym przypadkiem
Jednak wśród szumu morskich fal
zobacz na puzzlach swoich tratwę

Dodaj komentarz