Dwa bieguny
Łączą dwa bieguny,
który jest który
To nie ma znaczenia,
ważne, że dzięki nim wciąż kręci się Ziemia
Spajają szaleństwo i spokój
Męstwo i łzę w oku, bieg i kilka kroków
Wyzwalającą chęć i dręczący niepokój
Ona idzie przez przedpokój do łazienki
Nie po to by zmyć jego dotyk z ręki
Ale spojrzeć w oczy po ich spotkaniu
Nie trwało zbyt długo, już myśli o rozstaniu
Bo po co się dręczyć krótkimi chwilami
Lepsze coś na stałe budowane długimi momentami
Tam gdzie margines spotyka sedno
Błogi sen złączony z atomową energią
Pokaz fajerwerków przerywa ciemność
Gdzie jednemu zależy a drugiem wszystko jedno
Raz prawda po jego, potem po jej stronie
On widzi już koniec i czuje jak płonie
Jego dusza wymusza ostatnie mruczenie
Ale czy na pewno chce się gdzieś dziś przenieść?
Czy w ogóle chce się przenieść?
Łączą dwa bieguny
Uzależnieni jak ćpuny
On ją czule tuli
Ona znika w jego koszuli
Dodaj komentarz