Mówił (sen)
Mówił do niej, chodź ze mną
a zobaczysz piękny świat,
tworzył wizje bez wad
(nienaruszony eden)
ona motyl, on kwiat
(nieskażony gniewem)
nie zaglądaj zza krat
taki świat jest tylko jeden
w życia grze wiele strat
chodź ze mną jestem pewien,
że w naszej będzie inaczej
chodź ja drogę wyznaczę
ruszymy dziś tą bez kolców
tam gdzie zakręt na końcu
ma nam znany drogowskaz
na ten lepszy życia obraz
na spotkanie z pełnią barw
może na drugą stronę lustra
tam gdzie cisza i pustka
nie mieszka w sercach ludzi
tam gdzie promień słońca budzi
a usypia blask zachodu
nie będzie tam żadnych schodów
stopni do pokonania
do pobicia będzie tylko czas
i przestrzeń,
ale co to dla nas
przecież będziemy razem wiecznie.
Twierdził, złap mnie za rękę
a zostawisz udrękę
szarość dnia i czerń nocy
drabiną marzeń z nią kroczył
nieważne dokąd,
ważne, że obok
ważne, że z tobą,
może nie z głową
zapewne po szaleństwo
chwile usłane gęsto
miłoscią tak czystą
szybko przed szereg wystąp
odrzuć strach a zobaczysz
poczujesz, ile dla mnie zanczysz
ona duszą, on ciałem
chciał by chwile ich małe
wzbiły się gdzieś w przestworza
żeby uczuć ich pożar
strawił zło całej ziemi
radość sekund bez chemii
była pełnym krwi sercem
tworzyła od nowa wejście
do wiary w przyszłość
w istnienie dobra
w to, że pełnie życia pozna
chociaż na chwilę
(zrozumił anioły)
pokonałby dla niej mile
(odgonił popioły)
zrobiłby wszystko
Ona zatopiona we śnie
(próbował ją cucić)
bała się, że czar pryśnie,
że nigdy już nie wróci
(zbyt późno i zbyt wcześnie)
po prostu bała się obudzić
Dodaj komentarz