Deszcz

Kocem otulona słucham każdej kropli
Jedna za drugą, miliony uderzają o okno
Bliskość od dawna już we mnie nie wątpi
Lecz zostałam sama w domu, nie chciałam przemoknąć

Stawiam stopy na mokrej trawie
Koszulka namokła doszczętnie
Jak dziecko tonę w tej zabawie
Ty uważasz, że wyglądam pięknie

Kap – czuję na dłoni, kap – dotyk na skroni
W jesienne popołudnie wędruję do domu
Nie mam parasola, który mnie ochroni
Dotrę do Twych ramion skorzystam ze schronu

Ściana deszczu zasłaniała moją panoramę
Szybko się zaczęło, jeszcze prędzej skończy
Tęcza stanęła przed nami wypełniając ramę
Pora ruszać dalej by marsz ten ukończyć

Dodaj komentarz