Spotkania dusz

Wypadają na twardą podłogę
Odbijają się i lecą w niebo
Łapią po drodze zgubioną stonogę
Ocierają ze zgryzoty ego
Niejednokrotnie rozbudzają trwogę
Jednak przecież nie ma tego złego
Co w dobro zamienia niepogodę

Wypadają na trawę oddzieleni źdźbłami
Szukają się wśród ziarenek piasku
Pływają po niebie różnymi obłokami
Oślepiani światłem brzasku
Nieznacznie zerkają na siebie z oddali
Połączy tylko dźwiek wrzasku
Choć tak mali, nadają na tej samej fali

Wypadają do rzeki, płyną na dno morza
Chowają się w ciasnej muszli
Gaszą przez siebie rozniecony pożar
Wielokrotnie ledwo z życiem uszli
Rozstanie innym wróży zorza
Jednak ważniejsza bliskość dusz ich
Stracić było by im przykro – bo żal

Słuchając: Baranovski – Nie mamy nic

Dodaj komentarz