Żar
Kiedy mówisz o sukience
i wędrują gdzieś Twe ręce
Myślę sobie czy mam w nerce
Klucze, żeby w kawalerce
Poczuć może chwilę więcej
Tak naprawdę chcę i nie chcę
Kiedy łapiesz nagle w talii
Otocz zapachem konwalii
Wrzuć do kosza bukiet z kalii
Te kochają obumarli
Ja chcę żebyśmy się żarli
Tym spojrzeniem – w nim zamarli
Kiedy myślisz, że z nią zdołasz
Przebiec życie dookoła
Lepiej się na rozum połaś
Może myśl lepszą przywołasz
Zetrę potem Ci pot z czoła
Choć i całuj – tu jemioła
Kiedy mówisz: jesteś cudowna
Pijemy zimną wódkę do dna
Kanapa jakby bardziej wygodna
Nieznaczny czuć ruch w Twoich spodniach
To coś nie istnieje tu co dnia
Więc dorzuć coś więcej do ognia
Gdy jak dzieciak spuszczasz wzrok
Wtedy przysuń się o krok
Udowodnij, że gdy zmrok
Przyjmiesz nocy tej wyrok
By być obok, gdy rozkrok
Błyskawiczny nada tok
Gdy próbujesz złapać dłoń
Która ściągnie w głębi toń
Lepiej schowaj ją i płoń
Bo zepsujesz to jak słoń
Czas ucieka więc go goń
A poczujesz iskry woń
Słuchając: Tommy Genesis – Wet
Dodaj komentarz