Zimowy liść

Zimą spadł na ziemię suchy liść
Wiatr go poniósł w samotność
Nie gdzie innych liści kiść
Dobrze – nie chciał ich dotknąć
Chciał gdzieś indziej znowu być
W swym spokoju czuć wolność
Nie w humorach innych tkwić
Sam budować swą godność

W swoich pierwotnych myślach
Prymitywnie był pusty
Z łatwością zawsze go wyśmiał
Oczytany liść kapusty
Jego świat pełen miar
Kto jest głupi, kto tłusty
W sobie inny chciał mieć czar
Nie chciał być miodousty

Nagle zdeptał go ktoś
Zostały suche okruchy
Dobrze, bo już miał dość
Chciał na chwile być głuchy
Skoro przemarzł na kość
I przybyły wspomnień duchy
Przejrzał życie na wskroś
W wyłączeniu blask otuchy

Dodaj komentarz