5 rano
Białe płatki roztrzaskują się padając na ulicę
już nie krzyczę, sekund nie liczę, milczę…
Białe płatki roztrzaskują się padając na ulicę
już nie krzyczę, sekund nie liczę, milczę…
Nie chcę czuć twego zapachu
nie chcę znać o chwile strachu
nie chce histeryzować
nie chcę na ciebie chorować…
(…) Ruszam drogą mą z łzą na twarzy
Poraniona, lecz silna na nowo
Jeszcze w życiu się wiele wydarzy
A Ty bądź jaką chcesz być osobą